Kliknij obraz, by obejrzeć go w powiększeniu
Siostra
Roncalla – Gertruda Sobańska, urodziła się 1 grudnia 1946
roku w Gorszewicach, wsi położonej w województwie
wielkopolskim, powiat szamotulski, gmina Kaźmierz. Pelagia z domu
Nowaczyk i Ignacy Sobańscy mieli pięcioro dzieci. Gertruda urodziła się
jako czwarte dziecko.
Sakrament chrztu przyjęła
w dzień Bożego Narodzenia, 25 grudnia 1046 roku w kościele parafialnym
Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Kaźmierzu. Tam też przyjęła
Pierwszą Komunię św. w 1957 roku, a 23 czerwca 1963 roku otrzymała
sakrament bierzmowania, z rąk bp. Tadeusza Ettera.
Duży
wpływ na dzieci, ich życie wiary, wywarł ojciec, który zmarł
na raka płuc, gdy Gertruda miała 13 lat. Wstępując do zgromadzenia, nie
wahała się stwierdzić, że odszedł „w opinii
świętości”. Jego przykład życia oddanego Bogu i pełnego
modlitwy przywołała Siostra ponownie we wspomnieniach z okazji 25-lecia
profesji w 1993 roku, z mocnym przekonaniem, że jego modlitwie
zawdzięcza realizację powołania w zgromadzeniu:
„Tata
nie chciał być w szpitalu, więc mama go zabrała do domu, cierpiał
strasznie, nie chciał przyjmować środków
przeciwbólowych, […] powiedział: Pan Jezus
cierpiał, to i ja mogę trochę pocierpieć. Cały czas w ręku miał
różaniec i ten różaniec głośno odmawiał i wtedy
powiedział, że ból jest mniejszy. Zmarł świadomie, 11
września, mając na ustach: Jezus, Maryja. Zresztą mój tata
nie wyszedł rano z domu zanim nie ukląkł i nie zmówił
pacierza, a wieczorem wspólnie razem modliliśmy się.
[…] Do kościoła też chodziliśmy z tatą, gdy była zima i
śnieg, to tata szedł pierwszy i robił nam ślady, a my za tatą
– jakże jesteśmy za to wdzięczni tacie. To, że jestem w
Zgromadzeniu to modlitwa taty, wierzę w to mocno”.
Gertruda
po ukończeniu szkoły podstawowej, wówczas 7-klasowej,
pragnęła iść do szkoły pielęgniarskiej. Zdała egzamin i została
przyjęta, ale ostatecznie została w domu, ze względu na chorobę mamy. W
1961 roku zaczęła pracować jako księgowa gromadzka Kółek
Rolniczych i podjęła w Poznaniu kursy gotowania i pieczenia oraz
szycia. Uczyła się dwuletniej Szkole Przysposobienia Rolniczego w
Kaźmierzu, którą ukończyła z wynikiem bardzo dobrym.
Jednocześnie
w parafii kaźmierzowskiej dała się poznać jako gorliwa parafianka,
łącząc swoje obowiązki domowe i opiekę nad mamą z aktywnym udziałem w
życiu Kościoła: nosiła obraz w procesjach, pomagała przy ubieraniu
ołtarzy na Boże Ciało. Wezwanie Boże do oddania Mu czegoś więcej,
czegoś z siebie, usłyszała już w 1957 roku, po przyjęciu I Komunii
świętej. Od tego czasu, choć do kościoła parafialnego miała cztery
kilometry, zaczęła przyjmować Jezusa w Eucharystii we wszystkie
niedziele i Pierwsze Piątki miesiąca, a po zakończeniu szkoły
podstawowej – codziennie.
Czuła się
wezwana do służby Panu Bogu poprzez pomoc cierpiącym, potrzebującym
bliźnim. Marzyła o zgromadzeniu, które zajmuje się chorymi,
aby tam zrealizować to Boże wołanie… Artykuł o Laskach
znalazła w „Rycerzu Niepokalanej”. Do Lasek
przyjechała w styczniu 1967 roku.
Do postulatu
została przyjęta 19 lutego 1967 roku. Do nowicjatu – 14
sierpnia 1968 r.
Pierwszą profesją złożyła 15
sierpnia 1969 r.; śluby wieczyste – 15 sierpnia 1974 roku.
W
postulacie pracowała w kasie zakładowej, oprócz tego miała
codziennie 2 godziny lektoratu w „Hoteliku” u Pań
niewidomych przepisujących książki, a w niedzielę chodziła do pomocy do
internatu dziewcząt lub do Domu Rekolekcyjnego.
W
nowicjacie, przy obłóczynach, obrała imię zmarłego w 1963
roku Papieża Jana XXIII – Angela Roncallego, obecnie
świętego. Siostra wspominała, że jeszcze przed wstąpieniem do
Zgromadzenia miała wielkie nabożeństwo do Jana XXIII i doznała od Niego
wielu łask i opieki – jak zaznaczyła we wspomnieniach:
„ustrzegł mnie od zgubnych dróg”.
Po
nowicjacie została na Piwnej, pomagała w refektarzu, miała zakrystię,
pomagała w Duszpasterstwie Niewidomych. Ukończyła wówczas
roczny kurs katechetyczny oraz kurs pielęgniarski, co było realizacją
pragnienia jej serca służby chorym. Ze wspomnień siostry wiemy
szczegółowo, jak ta posługa wyglądała. Od 1971 roku
przyjeżdżała z Piwnej do Lasek do pracy do starej infirmerii. Od 1973
roku została przeniesiona do Domu św. Franciszka i pracowała jako
pielęgniarka w infirmerii. Z Lasek jeździła do szpitala na Bielany, by
uczyć się robić EKG i do Szpitala Dzieciątka Jezus uczyć się
fizykoterapii. Od 1976 roku pojechała do pracy pielęgniarskiej do
Żułowa, gdzie była do 1978 roku. We wrześniu wróciła do
Lasek, już do nowego szpitalika i do działu lekarskiego. Potem jeszcze
wróciła do Żułowa, gdzie oprócz posługi chorym,
pracowała również w biurze.
Czas od
września 1982 do sierpnia 1984 roku to praca w ośrodku w Sobieszewie.
Tu przydało się ukończone w Żułowie prawo jazdy.
Od
1984 roku siostra wróciła do Lasek, do wspólnoty
św. Rafała, do pracy w kasie zakładu. Jednocześnie prowadziła jeszcze
korespondencję z ofiarodawcami, którzy wpłacali
ofiary na budowę Żułowa. W kasie zakładu pracowała do 1990 roku, kiedy
to ze względu na uszkodzenie nerwów czuciowych w obu rękach,
nie mogąc pisać ani liczyć pieniędzy, odeszła z tego działu.
Przeprowadzona w Konstancinie operacja tylko częściowo rozwiązała
problem i s. Roncalla do dawnej pracy już nie wróciła.
Objęła natomiast pracę w biurze zajmując się meldunkami i sprawami
kadrowymi sióstr, aż do roku 2016.
Przez
długie lata (1992–2007) pełniła funkcję ekonomki domowej we
wspólnocie św. Rafała.
W lutym 2010
roku zdiagnozowano u siostry szpiczaka i rozpoczęły się lata walki z
chorobą. Siostry stan bardzo pogorszył się w sierpniu tego roku,
ponieważ jednak pojawiła się szansa na nowy rodzaj chemii, wydawało
się, że i tym razem uda się chorobę pokonać. Taką nadzieję miała też s.
Roncalla. Jednak osłabienie organizmu i powracające infekcje sprawiły,
że stało się inaczej.
Dzień Wszystkich Świętych
był czasem świadomych pożegnań – przyjechała z Piwnej Matka,
zachodziły siostry. Mimo że wydawało się, jakby s. Roncalla była
nieprzytomna i niewidząca dobrze, ale rozpoznawała wszystkich. Z trudem
dobierała słowa, ale potrafiła się zmobilizować, aby powiedzieć to, co
najważniejsze. Prosiła, aby wszystkich przeprosić i przekazać, że
wszystkich kocha.
Znacznie pogorszenie zaczęło
się rano, 2 listopada. Od godz. 6:00 siostry nieustannie towarzyszyły
modlitwą: najpierw różaniec (na prośbę s. Roncalli
– tajemnice radosne), potem Jutrznia i Msza św. I dalej
różaniec przeplatany koronką do Bożego Miłosierdzia. Gdy ks.
Kazimierz Olszewski przyszedł przed Mszą św. udzielić Siostrze
absolucji, powitała go pozdrowieniem: „Pochwalony Jezus
Chrystus”. Po Mszy się przychodzili pracownicy z biura i inni
mieszkańcy Lasek, zaprzyjaźnieni z Siostrą.
Przynależąc
do Domu św. Rafała s. Roncalla zawsze z dużą troską i miłością odnosiła
się do chorych sióstr, zainteresowana była ich potrzebami,
chętna do pomocy. Gdy w ostatnich miesiącach zaistniała potrzeba
podjęcia obowiązków przełożonej, s. Roncalla –
sama schorowana i słaba – podjęła to zadanie z całą miłością
i poddaniem woli Bożej. Ta gotowość Siostry była wypełnieniem
słów, którymi zakończyła swoje wspomnienia
jubileuszowe w 1993 roku:
„Panu Bogu niech będą
dzięki […], ponieważ On jeden tylko rozumie i wie, co w
danej chwili i w danym momencie jest dla mnie najlepsze, a moim
zadaniem jest to przyjąć i nie zmarnować tego skarbu, jaki Pan zsyła,
aby przez to znaleźć się w Niebieskich Laskach, gdzie będzie
wspaniale”.
***
Siostra
Roncalla zmarła we Wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych około godz.
11:30. Otoczona modlitwą sióstr, przyjaciół i
obecnego od rana ks. Kazimierza.
Eksportacja
ciała śp. s. Roncalli nastąpiła o godz. 15:00. Licznie zebrane siostry,
świeccy współpracownicy Dzieła Lasek, wieloletnie i
najbliższe współpracownice z administracji –
trwali wspólnie na modlitwie, której
przewodniczył ks. Michał Wudarczyk.
(Wspomnienie
na stronie Triuno)